wtorek, 30 września 2008

Akihabara

Dziś już pewniej wsiadłam do metra i pojechałam sama do Akihabary, gdzie znajduje się jedna z dwóch elektronicznych dzielnic Tokio......Po drodze 4 przesiadki....wyczulona na konieczność dokładnego sprawdzania kierunku podróży danej linii, nie pozwoliłam sobie na chwilę rozkojarzenia i ostatecznie dotarłam!!!
Łał! Wszystkie wymarzone gadżety elektroniki reklamowane przez megafony , jak pachnące świeże bułeczki... komputery, komputerki, mptrójki, ipody, radyjka, kasety, płyty, animy, aparaty...miksery, tostery, elektryczne szczoteczki, depilatory, zegarki.... WSZYSTKO!!!! ........Niestety........ tylko nieliczne w wersji angielskiej! I marzenie o super mp3 i telefonie odłożyłam na małe : "PÓŻNIEJ... MOŻE"
Całe szczęście udało mi się za grosze dostać adapter do prądu ... i zrobić kilka fotek.
Ps: Tak z ciekawości poszłam trochę dalej, za dzielnicę elektroniki i zobaczyłam rzecz dla mnie niezwykłą, o której wcześniej tylko słyszałam i czytałam. Wśród przytłaczających wieżowców, gęsto rozrośniętych wokół, stał bardzo stary, tradycyjny dom, z drewna, z przepięknym dachem i swoim własnym światem wewnątrz malutkiego podwórka . Coś niesamowitego. Zderzenie starego z nowym było wprost uderzające i bardzo wzruszające . Stałam tam i patrzyłam pełna współczucia dla ludzi, którzy pewnie kiedyś przez okna domu widzieli pola... ( co teraz jest nie do wyobrażenia),
oraz szacunku- iż nie ulegli globalizacji. W Japonii istnieje bowiem święte prawo własności ziemi i jeśli się jej nie sprzeda z własnej woli, nawet Państwo nie może nic z tą ziemią zrobić. Jest ona NIETYKALNA. Wynikiem są właśnie takie sytuacje, w których miasto wyrasta wokół starych gospodarstw, pozostających w prawie niezmienionym stanie do dziś.

poniedziałek, 29 września 2008

Matsudo , foreign registration

O Boże! zaraz sie zgubię! nie trafię z powrotem do akademika! Jak ja znajdę odpowiednią linię! Boże gdzie ja jestem?!!! No nie, znów poszłam nie w tą stronę! Ojej, gdzie jest wyjście z tej stacji?!
Takie miałam pędzące myśli jak wysiadłam z metra lini JR w Matsudo , dokąd jeszcze jechałam ze znajomym, który się trochę bardziej orientuje w tutejszej komunikacji miejskiej. No tak , w końcu trzeba rozpocząć przygodę z samotnymi podróżami po tym wielkim mieście. Musisz się tego nauczyć KATA!!! No i jestem . Sama na peronie w Matsudo , gdzie muszę znaleźć urząd miasta, aby zarejestrować się w punkcie dla FOREIGN.
Kilka przecznic idę tempem żółwia rozglądając się dookoła i szukając jakiegoś dobrego znaku, który mi podpowie, że idę dobrą drogą. To nie powinno być daleko, tak mi przynajmniej powiedziano w akademiku. Idę!!!!Na czucie!
Nie, nie , ta droga powinna iść prosto, a potem lekko pod górę... Skręcam w lewo do poprzedniej przecznicy, którą wcześniej minęłam... tak! to ta droga, skrzyżowanie i górka, ok. Są też idące w górę schody. To tu! Jak widać nie było to takie trudne.
W urzędzie nikt nie mówi po angielsku... Całe szczęście pani z recepcji dzwoni do kogoś i po chwili zjawia się maleńka( przy mnie) Japonka i prowadzi mnie do miejsca o które pytałam. Cudowni ludzie! Zawsze pomogą, nawet jak nie znają języka! ...Parę minut później wychodzę z urzędu z wiadomością,że mam tam wrócić za 2 tygodnie po odbiór karty obcokrajowca.
Próbuję znaleźć jakiś sklep z rtv i agd. Potrzebuje adapter (coś co zmieni po pierwsze moc prądu pobieranego przez jakieś urządzenie, które chcemy podłączyć do prądu- w japońskich gniazdkach jest bowiem 120v , kiedy u nas w Polsce jest 220v, a poza tym będzie nadawało się jako wtyczka do kontaktu, bo te też mają inne).Po jakimś czasie jednak rezygnuję z poszukiwań .Dość na dziś! Trzeba jeszcze dostać się do Minami Nagareyama... myślę jeszcze czy by nie spróbować się dostać do Ueno, aby wyrobić sobie studencki miesięczny bilet na JR i Tsukuba Express, z Minami Nagareyama do Ueno i z powrotem.... ( nie jest to łatwe, bo przeważnie studenci zagraniczni nie mają żadnych ulg, co wydaje mi się bardzo niesprawiedliwe) ... Wchodzę na stację i widzę Ticket Office. Dlaczego by nie spróbować kupić go tutaj -w Matsudo? Podchodzę do okienka...- Sumimasen, I would like to by students ticket for iczi month. . From Minami Nagareyama to Ueno, and Ueno- Minami Nagareyama. Pokazuje Panu karteczkę, na której znajomy napisał mi co mam powiedzieć w kandzi i katakanie? ... Chwila ciszy... name of train? pyta uprzejmie i spokojnie Pan w okienku... yyyy JR line and Tsukuba Exxpress mówię miło zaskoczona i dość niepewnie , bo nie pamiętam dokładnie... Udaje się ! Po chwili otrzymuję miesięczny bilet z Minami Nagareyama do Kita Senju pociągiem Tsukuba Express a z Kita Senju do Ueno linią JR. UF!!! To nie jest wcale takie trudne jak myślałam! :).
O drogę do Minami Nagareyama pytam na stacji policjanta. Jestem już 100%pewna, że tu nie pozwolą mi zginąć...:)

rzeka w minami? albo w shin matsudo?

Byłam dziś na spacerze- na rowerze...:) wieczorem bliskim, tak koło 17, gdyż znów dziś wstałam po południu ( 14.00?) . To przez tą bezsenność.
Rower jednak mimo deszczu bardzo sprawnie chodził, gdyż zawiózł mnie , aż nad samą rzekę. To jest tu coś poza tymi domkami????
Przeżyłam szok i ogrom niezłego wzruszenia, gdyż przed oczami stanęło mi jak dobrze zapamiętane Sępolno w ukochanym mieście Wrocławiu...Wały i rzeka...
Różnica tkwi w szczegółach, no i ogólnym klimacie, ale sami zobaczcie....
(zdjęcia są na dole blogu)

niedziela, 28 września 2008

noce

Każdy gajdzin na początku podobno to przeżywa: bezsenność. Nic dziwnego skoro ciało przyzwyczaiło się do pewnego rytmu. Tak więc jest 1.00 w nocy , a ja czuję się jakby była 18, taka jaka jest godzina w Polsce. Mogłabym pójść na spacer , pobiegać, coś napisać. Spać, nie spać? Może coś napiszę, a potem poczytam...Za jakiś czas przejdzie.

sobota, 27 września 2008

pierwszy kontakt z uczelnią w Ueno i uczelnianym akademikiem w Minami Nagareama

Po przybyciu do Centrum , udaję się z Panią Takayo Akima do biura Fundacji,- która pomaga mi częściowo utrzymać się podczas studiów w Tokyo, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. Inaczej nigdy nie mogłabym sobie pozwolić na wyjazd do najdroższego miasta na świecie. Poznaję Dyrektora Fundacji i Pana Katsushiko Hayashi- koordynatora.
Oczywiście ukłony, uśmiechy i ... wizytówki... W Japonii to oczywiście podstawa. Bez niej nie istniejesz.
I małe podarki, które zwykle daje się i dostaje na powitanie i pożegnanie. Jeden z miłych zwyczajów, których w Japonii jest pełno.
Potem Tokyo National University of Fine Art And Music w Ueno Park, który to znajduje się również na jego terenie. Wokół natomiast same muzea, galerie i zoo :)
Poznaję nareszcie Pana Yoneyame i Panią Yuke Kaihre, z którą będę miała m.in zajęcia. Cudowni ludzie, bardzo mili. A oprócz tego z Panią Yuką mogę swobodnie porozmawiać po angielsku. Wspaniale! W Japonii nieczęsto zdarza się taka przyjemność.
Zostaję oprowadzona po wydziale ceramiki, poznaję wszystkich!!!!pracujących tam studentów i asystentów w ciągu pół godziny(dlatego proszę wybaczyć imion niestety nie pamiętam!) . Jestem baaaardzo zadowolona, ale już powoli zaczynam odpływać. Nie spałam od wyjazdu z domu, czyli jakiś 20-tu godzin. Uświadamiam sobie, że o tej porze w Polsce wszyscy smacznie śpią i chrapią. Jest bowiem około 6 nad ranem. W Tokyo jest natomiatst koło 13 po południu! Nie ma co...czas najwyższy , aby dostać się do akademika.
Jadę z Panią Yuką. 3 przesiadki metrem? Już nie pamiętam ile, ...w każdym bądź razie daleko.
Na wstępie popełniam pierwsze vauxpa- zapominam ściągnąć buty przed wejściem do pokoju, o czym jeszcze pamiętałam , zanim ...o tym zapomniałam..:)
(jako przestrogę dla wszystkich udających się do Japonii- zawsze ściągaj buty przed wejściem do japońskiego domu!!!!!)
Akademik przypomina bunkier, ale w środku jest wszystko, co potrzeba.
Jestem zadowolona, a najbardziej tym,że zaraz rzucę się na łóżko i odpłynę w świat snu. Oj jak dobrze . Żegnam sie z Panią Yuką, kłaniamy się i ...zasypiam. Następuje koniec mojej podróży do Tokyo.
Teraz ,rozpocząć czas podróż po Tokyo i okolicach.... Dobranoc.

Narita Airport

Tokyo godz.9.30- lądowanie ( szczęśliwe i udane) w Narita Airport ,100 km od Tokyo
( bliżej niestety nie ma)
W tym samym czasie ...Polska, godz. 1.30 w nocy - wszyscy smacznie śpią i ja też powinnam, o czym przypomina mi moja ciężka głowa i oczy, które bardzo chciałyby zamknąć się i odpocząć jak to zwykle bywało... O nie moje drogie! Jesteście w innym świecie! To Tokyo- Japonia!!! PATRZCIE!!!
Najpierw wypatrzyły panią Akami , która odebrała mnie uprzejmie z lotniska, za co jej bardzo , bardzo Dziękuję, a potem w czasie jazdy pociągiem do centrum też starały się patrzeć i chłonąć.
Raz zachwycone, innym razem przerażone , zdziwione... Jak widać,tu wszystko sie ze sobą miesza , nawet odczucia...:)

wylot do Tokyo

Wrzesień roku 2008, czwartek, godzina 8.00 rano ...- samochodem na lotnisko we Wrocławiu, aż z samej Kotliny Kłodzkiej
godzina 11.00 - lotnisko i ostatnie chwile spędzane z rodziną przy "polskiej" kawie z ekspresu
godzina 12.20 - już po odprawie, łzy wytarte i oczekiwanie... teraz już radź sobie sama :)
godzina 12.45 - opóźniony odlot do Kopenhagi ...żegnaj Polsko i wszyscy moi Kochani...Do zobaczenia za rok
godzina 15.00 - Kopenhaga
godzina 15.45 -wylot do TOKYO ... ŻEGNAJ EUROPO .... DO ZOBACZENIA...

..przede mną...prawie rok w Kraju Kwitnącej Wiśni...