sobota, 11 października 2008

Dziękuję!

Dzięki Wam za to duchowe wsparcie!!!!
Lekko nie jest!!!!!!!!!!!!!!!!..., ale kto powiedział, że będzie? :)... Każdy dzień mnie czegoś uczy tutaj, to najważniejsze! ....Jednak bardzo dużo zależy od osobistego nastawienia. Powolutku, nic na siłę, z pokorą i cierpliwością...poznawać, słuchać, obserwować. Trudne?... Cholernie!!!!!! :)
Jesteśmy w Europie przyzwyczajeni do niesamowitego tempa, dlatego bo mamy swoje życia, plany, wszystko jest zorganizowane, a organizowaliśmy sobie to życie... przez lata.
Tutaj nagle zdajemy sobie sprawę, że jest zupełnie inaczej , mimo że Japonia, a w szczególności Tokyo jest nastawione przede wszystkim na tempo.!!!! Jest inaczej , bo okazuje się ,że faktycznie jesteśmy trochę inni i zupełnie nie przystosowani do tego , co zastajemy. Poza tym jesteśmy sami!!! Wszystko zaczynamy poznawać od nowa... ludzi, język, kulturę, sposób zachowania, inną mentalność... Musimy się powoli w tym wszystkim odnaleźć i zorganizować sobie życie na nowo!! Trudne i wspaniałe doświadczenie!
Przyznam, że najtrudniejsza do zniesienia jest jednak nieznajomość języka, która bardzo przeszkadza w poznawaniu i codziennym kontakcie, ale jest do zniesienia... Można też słuchać go jak muzyki i starać się uczyć, chociaż, powiem szczerze, że bez jednoczesnego tłumaczenia nie jest to łatwe....
Pozostaje nauka na kursach i samemu w domu. Dużo mobilizacji i cierpliwości!....
Znajość języka się przyda, gdyż Japończycy nie często mają w zwyczaju sami zagadywać. Raczej samemu trzeba się zwracać do nich z jakimś zapytaniem. Tak słyszałam i tak jest w zasadzie, ale mnie się nieraz przydarza, iż studenci z pracowni wołają do mnie: Kata! Łatasziła .....! ( nazywam się....!) . Dzieje się tak mniej więcej dwa, trzy razy w tygodniu. :)
Tak! Warto wiedzieć, że tutaj wszystko dzieje się nie wiem ile razy wolniej... Ale się dzieje! :) W pracowni jest mniej więcej koło 40 osób więc poznanie wszystkich zajmie około .... :)
Spokojnie! wszystko w swoim czasie!
Pozostaje jeszcze język migowy, czyli gesty i tzw. mowa ciała! Z własnego doświadczenia wiem, że taka mowa też działa. Jednak chyba nie tutaj !..... W momencie, kiedy próbuję wytłumaczyć coś gestem, ciałem lub mimiką, okazuje się, że jeszcze mniej mnie ludzie rozumieją, niż na początku rozmowy. Prawdopodobnie, przekazuję wówczas zbyt wiele, co sprawia, że odbiorca (w tym wypadku Japończyk) myśli, że chcę mu sprzedać dodatkową informację, a nie wyjaśnić i zilustrować poprzednią.... Np. aby wyjaśnić słowo kwaśny, skrzywiłam usta i zmarszczyłam oczy w celu wyrażenia smaku twarzą, nie zaś słowem..... możecie sobie wyobrazić, jakie było ich zdziwienie! :).... Mowa ciała i mimika w komunikacji...? Chyba jednak o tym zapomnę....:)
...albo przemyślę sobie dokładnie sposób jej wykorzystywania...:)

Wczoraj było Fish Party w pracowni. Ryba pieczona na grillu. Pyszna! Nie mam zdjęć, bo jakoś nie przyszło mi do głowy , żeby klika zrobić. Następnym razem. :)

Pozdarwiam

i jeszcze raz dziękuję za dobre wasze myśli!!!! To dużo dla mnie znaczy!!!! I bardzo pomaga!!! :)

1 komentarz:

Unknown pisze...

podłoga doświadczenie prostokątne
nie widzą
ścian