Łał! Wszystkie wymarzone gadżety elektroniki reklamowane przez megafony , jak pachnące świeże bułeczki... komputery, komputerki, mptrójki, ipody, radyjka, kasety, płyty, animy, aparaty...miksery, tostery, elektryczne szczoteczki, depilatory, zegarki.... WSZYSTKO!!!! ........Niestety........ tylko nieliczne w wersji angielskiej! I marzenie o super mp3 i telefonie odłożyłam na małe : "PÓŻNIEJ... MOŻE"
Całe szczęście udało mi się za grosze dostać adapter do prądu ... i zrobić kilka fotek.
Ps: Tak z ciekawości poszłam trochę dalej, za dzielnicę elektroniki i zobaczyłam rzecz dla mnie niezwykłą, o której wcześniej tylko słyszałam i czytałam. Wśród przytłaczających wieżowców, gęsto rozrośniętych wokół, stał bardzo stary, tradycyjny dom, z drewna, z przepięknym dachem i swoim własnym światem wewnątrz malutkiego podwórka . Coś niesamowitego. Zderzenie starego z nowym było wprost uderzające i bardzo wzruszające . Stałam tam i patrzyłam pełna współczucia dla ludzi, którzy pewnie kiedyś przez okna domu widzieli pola... ( co teraz jest nie do wyobrażenia),
oraz szacunku- iż nie ulegli globalizacji. W Japonii istnieje bowiem święte prawo własności ziemi i jeśli się jej nie sprzeda z własnej woli, nawet Państwo nie może nic z tą ziemią zrobić. Jest ona NIETYKALNA. Wynikiem są właśnie takie sytuacje, w których miasto wyrasta wokół starych gospodarstw, pozostających w prawie niezmienionym stanie do dziś.















